Parapsychologia biznesu – wywiad z dr Tomaszem Witkowskim - Strona 4
Maciej Chabowski   
środa, 06 stycznia 2010 09:06

M.Ch.: Przed chwilą wspomniałem o samonapędzającym się biznesie NLP. Pracując na rynku szkoleń spotykam się z osobami, które jednocześnie deprecjonują wartość NLP, ale z drugiej strony wychodzą z założenia, że „skoro inni się tego uczą to my też musimy przeszkolić swoich pracowników w tym zakresie”. To dodatkowo napędza ten rynek także wśród jego przeciwników. Zdarza się też, że klienci firm szkoleniowych nieświadomi wartości merytorycznej szkoleń miękkich decydują się na te oparte o NLP deprecjonując jednocześnie wartość jakichkolwiek innych szkoleń (dotyczących np. perswazji), także tych opartych o psychologię naukową. Jak Pana zdaniem należy budować świadomość konkurencyjności psychologii naukowej w środowiskach biznesowych?

T.W. To trudne zagadnienie. Naukowcy nie są tym specjalnie zainteresowani, a psychologów praktyków ogranicza zakaz mówienia źle o konkurencji, który daje zielone światło wszelkim szarlatanom. Trzeba by dobrze się zastanowić nad tym zakazem. Jestem głęboko przekonany, o tym, że pokazywanie własnej oferty z jednoczesną deprecjacją konkurencji jest jedną z najmniej eleganckich form zabiegania o klienta. Jednocześnie jednak zamykanie ust w sytuacji, kiedy ktoś wprost pyta o skuteczność jakiegoś podejścia, a my wiemy, że jest ono nic nie warte lub jest oszukańcze, to mało odpowiedzialne zachowanie. Jak Pan wie, zabieram publicznie głos krytykując pseudonaukowe podejścia. Osobiście rozwiązałem ten dylemat tak – nie krytykuję poszczególnych firm, ale nie mam żadnych skrupułów jeśli idzie o krytykę oszustów, którzy starają się sprzedać coś, co nie ma prawa działać. Podobnej postawy oczekuję od lekarzy, którzy powinni otwarcie mówić całą prawdę o tzw. medycynie alternatywnej, pedagogów, którzy będą demaskować oszukańcze terapie dziecięce itp. Myślę też, że jakieś stanowisko powinny zajmować środowiska zrzeszone w postaci stowarzyszeń. Oczekiwałem takich działań od Polskiej Izby Firm Szkoleniowej, której jestem członkiem. Ale w konkretnym przypadku, z jakim się zwróciłem do władz PIFS, zostałem zignorowany. Krzewienie praktyk opartych na rzetelnej wiedzy popartej badaniami empirycznymi ma wpisane w swoim statucie Polskie Towarzystwo Trenerów Biznesu. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie rzetelnie realizowało ten cel.

M.Ch.: Kończąc już ten temat zapytam jeszcze: czy środowisko profesjonalistów, a w szczególności psychologów, powinno Pana zdaniem walczyć z tak dynamicznym rozpowszechnianiem się idei NLP?

T.W.: Walka to trochę złe słowo aby mu przytaknąć, już i tak nazbyt często bywam nazywany inkwizytorem. Środowisko powinno dbać o to, aby proponowane klientom rozwiązania opierały się na rzetelnej, zweryfikowanej empirycznie wiedzy. Krzewiąc taką wiedzę nie możemy jednak mówić o nieuczciwych praktykach, że „reprezentują odmienne podejście”. Powinniśmy nazywać rzeczy po imieniu. Kłamstwo kłamstwem, oszustwo oszustwem, a ignorancję ignorancją. W ten sposób być może uda się uchronić naszą dziedzinę przed zepchnięciem jej na margines wątpliwej użyteczności.

M.Ch.: Jeszcze w czasach studiów zdarzyło mi się napisać artykuł dotyczący mitów psychologicznych. Postawiłem w nim tezę, że wyłączając aspekt czysto kulturowy mity zdefiniować możemy jako nieprawdziwe i/lub niezweryfikowane twierdzenia dotyczące ludzkiej psychiki i zachowania. Innymi słowy sam fakt, że dane twierdzenie nie zostało dotąd zweryfikowane nie oznacza jeszcze, że jest fałszywe. Tym samym weryfikując mit możemy dowieść jego prawdziwości. Śmiem twierdzić, że w realiach biznesowych funkcjonuje cała masa metod, technik czy koncepcji, które wydają się być idealnym materiałem na dalszą analizę w ramach proponowanego przez Roberta Cialdiniego pełnego koła psychologii społecznej. Czy któryś z rozpowszechnionych mitów psychologicznych lub niezweryfikowaną metodę, z którą spotkał się Pan w praktyce, uważa Pan za szczególnie intrygującą i godną badań naukowych?

T.W.: Ma Pan rację, takiego materiału jest mnóstwo, choć ja wolałbym pozostać raczej przy bardziej precyzyjnym określeniu hipoteza niż mit. Taką hipotezą, stanowiącą coś w rodzaju dogmatu wiary, jest piramida potrzeb Maslowa. Znajdziemy ją niemal w każdej książce poświęconej marketingowi, sprzedaży, reklamie itp. Piramida potrzeb jest zgrabną zdroworozsądkową koncepcją. Dotychczas nie przeprowadzono jednak badań weryfikujących tę hipotezę. Przyjmujemy ją na wiarę. Myślę, że warto byłoby to zbadać.

Niewątpliwie warto byłoby w końcu pokazać eksperymentalnie jaki jest rzeczywisty udział komunikatów niewerbalnych w rozumieniu przekazu. Błędna interpretacja, a raczej przekłamanie dotyczące badań Alberta Mehrabiana traktowane jest jako kolejny dogmat wiary.

Zaskakujące wyniki może przynieść weryfikacja wielu metod, których naucza się podczas szkoleń biznesowych, które brzmią bardzo logicznie, sensownie i charakteryzują się wysoką trafnością fasadową. Przykładem takiej weryfikacji mogą być badania Małgorzaty Sierpińskiej, która przeprowadziła eksperyment podobny do słynnego eksperymentu Milgrama, gdzie autorytet wywierał nacisk na osoby badane. Badała dwie grupy – kontrolną oraz osoby po treningu asertywności, podczas którego uczyły asertywnej odmowy ze szczególnym uwzględnieniem odmowy osobom spostrzeganym jako autorytety. Jak Pan myśli, jaki był rezultat? Która grupa potrafiła oprzeć się skuteczniej naciskowi?

M. Ch.: Skoro Pan o to pyta to najpewniej uzyskane wyniki okazały się zaskakujące. Podejrzewam więc, że osoby po treningu asertywności wcale nie były skłonne częściej odmawiać autorytetom.

T.W.: Nie było żadnych różnic pomiędzy grupami! Wbrew temu, co nakazywałby zwykły rozsądek. Warto, aby wnioski z takich badań przeanalizowali nie tylko prowadzący podobne kursy, ale również osoby zamawiające szkolenia z asertywności.

MCh.: Bez wątpienia warto, aby z takiego rodzaju badaniami zapoznawali się tak sami szkoleniowcy, jak i ich klienci. Chętnie będziemy o tym pisać na łamach naszego portalu. Tutaj mam znów jednak pewną wątpliwość. Chciałbym więc skorzystać z okazji i na chwilę zatrzymać się przy tym przykładzie. Zapewne zgodzi się Pan, że ryzykowne może być nie tylko powoływanie się na niezweryfikowaną wiedzę, ale też jednoznaczne i wyrwane z kontekstu przedstawianie wyników badań naukowych (tak częste przy wspomnianym już w naszej rozmowie Mehrabianie). Przytoczone wyniki są ciekawe, ale jako trener prowadzący szkolenia – także z zakresu asertywności – zastanawiam się, jak do nich podejść. Z jednej strony, metodologia treningu zakłada weryfikację poznanych metod i to staram się czynić podczas, ale i po moich zajęciach. Eksperyment, który Pan przytoczył karze jednak zastanowić się nad tym na ile taka weryfikacja kompetencji kształtowanych podczas danego szkolenia oddaje rzeczywiste warunki, w których są one potem wykorzystywane. Trudno też nie wspomnieć o tym, że mierzenie faktycznych efektów szkoleń miękkich ma bez wątpienia sens, ale biorąc pod uwagę realia rynku szkoleń, tego rodzaju działania bywają często zaniedbywane (tak ze strony trenera jak i ze strony klienta). W tym kontekście, gdybym miał jednoznacznie potraktować wyniki tego badania to mógłbym dojść do wniosku, że szkolenia z asertywności nie mają sensu i najetyczniej będzie, jeżeli w ogóle ich nie będę prowadził. Do podobnych wniosków może dojść menedżer czytający doniesienie z takich badań. Byłaby to chyba szkodliwa skrajność oceny…

T.W.: Oczywiście, jeden eksperyment to jeszcze zbyt mało, żeby na podstawie jego wyników podejmować decyzje, ale z pewnością powinien skłaniać nas do refleksji. Mnie wnioski, które z niego płyną nieco przeraziły. Wcale nie myślę, że brak różnic pomiędzy grupą eksperymentalną i kontrolną wynika z braku efektywności treningu asertywności. Proszę zwrócić uwagę, że podczas tych treningów ludzie uczą się bronić własnych interesów. W eksperymencie osoby badane musiałyby sprzeciwić się krzywdzie nieznanej im osoby, a tego na żadnym treningu się nie uczyły. Pewnie świetnie dałyby sobie radę, gdyby musiały odmawiać we własnym interesie, ale w cudzym? Nie widziałem w żadnym programie szkoleniowym poświęconym asertywności modułu dotyczącego kształtowania empatii. To przykre, ale uczenie asertywności jest jednak wzmacnianiem psychopatycznego rysu naszej natury. Niestety wiele szkoleń biznesowych wpisuje się w taki nurt.



 

Partnerzy

Psychologia Społeczna Grupa Trenerska SkillsDesigners
PTTB Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne